Piwo na motocyklu, a dokładnie w kuferku należy przewozić ostrożnie 🙂
Co też uczyniły MotoGrzmoty w urocze czwartkowe popołudnie. Udało się skrzynąć czterech członków, po czym wskoczyliśmy na koń i poszliśmy w trasę. Przy czym należy nadmienić, iż wyjątkowo w czwórkę udało się nam przyjechać o czasie i spotkać się prawie w tym samym momencie. Niezły wyczyn, godny odnotowania w tejże kronice.
Dziarsko przedarliśmy się przez granicę i ruszyliśmy na podbój niemieckich dróg typu „polnen sztrase” oraz „takie małe asfaltowe dróżki z mijankami”(tm)
Gdzieś pośród pól, gdy nie działa nawigacja, nie wiadomo którędy jechać i czy tu aby nie strzelają 🙂
Krążąc drogami udało się wyklarować cel podróży, czyli sklep z piwem i wyrobami wszelkamimi (nie tylko alkoholowymi)
W przemiłej atmosferze udało sie zorganizować na szybko piknik i tylko grilla zabrakło 🙂
Piwo oczywiście bezalkoholowe. Te właściwe jest już zapkowane w kuferku.
Towarzysze podróży, umęczeni ale zadowoleni, no poza tym po prawej…
Po dokananiu abordażu na sklep i opłaceniu zakupów, odpoczęliśmy chwilę na zielonej trawce oraz zastanowiliśmy się nad dalszą trasą.
Udało się trafić na małe jeziorko koło Blankensee. Popatrzeliśmy trochę na wodę, poopowiadaliśmy różne historie i ruszyliśmy dalej.
Wyjazd był dość krótki ale sympatyczny. Pokazał nam, że nawet spontaniczne i organizowane bez celu wypady mogą przekształcić się w coś fajnego 🙂
Zapraszamy do jazdy z nami!
Może nie będzie najlepiej, za to na pewno wesoło!
ps
Co do kawy, to Sławek jej bardzo potrzebował, ale niestety nigdzie nie znalazł 🙂